– Zabobon – burknął Stefan dzierżąc w dłoni medalion ze swoim imieniem. – Nikt nie rządzi naszym losem… A już na pewno nie dziewczyna w czerwonej sukience!
– Dokładnie – przytaknął mężczyzna siedzący z nim przy stoliku.
– Także ten… dziękuję, że pomogłeś mi wyciągnąć auto z przykopy.
– Nie ma za co. Jestem August – rzekł traktorzysta obuty w gumiaki.
– Stefan.
– Los. Szczęście. Przypadek. Trzeba coś wreszcie zamówić, bo nas stąd wyrzucą. – Uśmiechnął się towarzysz.
– Znasz ją? – Stefan wskazał na siedzącą za ladą kobietę zaabsorbowaną telefonem.
– Tu wszyscy się znają.
– No tak… – Stefan nadal bawił się medalionem.
– „Gliniany las” – powiedział August.
– Słucham?
– Tak nazywa się ta miejscowość.
– Poetycko. Przeoczyłem tablicę. To już prawie Kielce?
– Tak.
– Także ten… co zamawiamy?
– Jestem traktorzystą, piję tylko czystą!
– Wezmę kawę po irlandzku.
– Basiu – rzekł traktorzysta – prosimy czystą i kawę po irlandzku.
Zaczęli pić. Potem przyszedł czas na piwo – oryginalne, rosyjskie i z ładnymi panienkami na puszkach.
Stefan spojrzał na medalion leżący na stole.
Mężczyźnie wydawało się, że przedmiot szepcze – i szept ów był złowieszczy:
– Nigdy się ode mnie nie uwolnisz. Jestem twoim PRZEZNACZENIEM!
Stefan pomyślał o samobójstwie. ZNOWU.
Wolałby już na plaży znaleźć kajdanki albo fortepian – wtedy wiedziałby, że jest wariatem, ale ten naszyjnik przypominał mu pętlę wisielczą.
– Czasami myślę skoczyć.
– Na piwo? – zapytał August.
– Nie, nie ze spadochronu, nie na piwo. Z KOMINA.
– Z wieżowca?
– Dokładnie o to mi chodzi! Skoczyć z bardzo wysoka. Albo strzelić sobie w głowę.
– Napijmy się.
– Racja.
Stefan założył medalion. Barmanka uśmiechnęła się szeroko.
– A więc przeznaczenie – rzekła kobieta przynosząc kolejne piwa.
Stefan poczuł, że zaczyna odpływać i pomimo najszczerszych chęci i największego wysiłku nie potrafił tego zatrzymać. Zasypiał. Znikał.
Odchodził w niebyt nieświadomości. Nie rozumiał co się działo. Zdążył jeszcze zreflektować się, że ma tak pierwszy raz w życiu i poczuł niepokój. Nie podobało mu się to.
Ocknął się w ciemności nie mogąc się ruszyć. Nie wiedział czy to wszystko tylko mu się śni czy naprawdę jest spętany. Postanowił poczekać, aż wreszcie nastanie dzień, bo uznał, że leży gdzieś w ciemnościach nocy.
Do jego twarzy docierał chłodny powiew, a do głowy napływały strzępki rozmowy, nikłe wspomnienie.
– Gliniany las – słowa urywki – i przeznaczenie. Znaki, znaki… znaki jego mać!
Usłyszał znowu delikatny jak jedwab głos barmanki i zasnął.
– A więc jednak przeznaczenie – rzekła kobieta.
Pstryk – coś jakby zakładanie kajdanek.
Brzęczące łańcuchy.

– Superstition – Stefan grumbled, holding a locket with his name in his hand. – Nobody rules our fate … And certainly not the girl in the red dress!
– Exactly – agreed the man sitting at the table with him.
– Also this one … thank you for helping me get the car out of the pit.
– You’re welcome. I’m August – said the rubber boots tractor driver.
– Stefan.
– Fate. Happiness. Case. You have to finally order something, because they will throw us out of here. – The companion smiled.
– You know her? – Stefan pointed at the woman sitting behind the counter, absorbed in the phone.
– Everyone knows each other here.
– Well … – Stefan was still playing with the medallion.
– „Clay forest” – Augustus said.
– Sorry?
– That’s the name of this place.
– Poetically. I overlooked the blackboard. Is it almost Kielce?
– Yes.
– Also this… what do we order?
– I’m a tractor driver, I only drink pure vodka!
– I’ll take the Irish coffee.
– Basia – said the tractor driver – pure vodka and Irish coffee.
They started drinking. Then it was time for beer – original, Russian and with nice ladies drawings on the cans.
Stefan looked at the medallion on the table.
It seemed to the man that the object was whispering – and the whisper was ominous:
– You’ll never get away from me. I am your DESTINY!
Stefan thought about suicide. AGAIN.
He would have preferred to find handcuffs or a piano on the beach – then he would have known he was crazy, but the necklace reminded him of a hangman’s noose.
– Sometimes I think to jump.
– For beer? – August asked.
– No, not parachute, not beer. FROM THE CHIMNEY.
– From a skyscraper?
– That’s exactly what I mean! Jump from very high. Or shoot yourself in the head.
– Let’s drink.
– Right.
Stefan put on the medallion. The bartender smiled broadly.
– Destiny then – said the woman, bringing more beers.
Stefan felt that he was starting to drift away, and despite the best intentions and the greatest effort, he could not stop it. He fell asleep. Disappeared.
He walked away unknowingly. He did not understand what was happening. He had time to reflect that it was the first time in his life and he felt uneasy. He didn’t like it.
He woke up in the dark, unable to move. He didn’t know if he was just dreaming it all or if he was really chained. He decided to wait until day came, because he thought he was lying somewhere in the darkness of the night.
There was a cool breeze on his face, scraps of conversation flooding his head, a faint memory.
– Clay forest – excerpt words – and destiny. Signs, signs … bloody signs!
He heard the barmaid’s silky soft voice again and fell asleep.
– So it is destiny – said the woman.
Snap – something like putting on handcuffs.
Clinking chains.
Mmmm, a delicious and thoughtful post mate. I’m already thinking on the origin of the medallion, although not all of my theories are suitable for public discussion.
Lollllllllll.
Please give us more, much more.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
🙂
PolubieniePolubienie
Czekam na ciąg dalszy historii Stefana i medalionu.
Mój Medalion z bursztynem do tej pory do mnie nie dotarł więc już nie dotrze.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Hmmm… A może ten medalion po prostu zawędrował z naszej rzeczywistości do równoległej i jest to w istocie znak na który czekał Stefan?
A co do bursztynów… Ech, te rzeczy znajdowane na plaży mają magię, choć czasami to tylko meduzy 🙂
W zeszłym roku miałem farta do bursztynów, a nic nie cieszy tak jak garstka takich perełek znaleziona przez szczura lądowego czyli mnie!
Okolice Stegny, gdzie panowie budowlańcy oczyszczali dno plus moje wstanie o czwartej nad ranem zaowocowały takim zbiorem 😉
PolubieniePolubienie
I to jest pewnie klucz do sukcesu, wstać o 4
PolubieniePolubione przez 2 ludzi
hm…nie mogę rozszyfrować Stefana. Z jednej strony wydawał się zwykłym bohaterem ale czytając dalej jego losy wyczuwam w nim dużą tajemnice, którą ukrywa i nie chce wyjawić. Mam rację?
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Hmmm… Pani Optymistko, każdy ma jakieś tajemnice, a już niedługo w odpowiedzi na Twe pytanie – raczej początkiem przyszłego miesiąca – przysłowiowa kropka nad „i”, może właśnie troszkę zaspokoi Twój głód tajemnicy 😉
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Interesting read!
PolubieniePolubione przez 1 osoba
🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Za sprawą kawy raczej nie odpłynął, więc to chyba zasługa medalionu?
PolubieniePolubione przez 2 ludzi
Joanno – to zależy 🙂
PolubieniePolubienie
August w gumiakach… Może on z innego wymiaru i nie przez przypadek wyciągał z przykopy…A Bazyl nakarmiony? Wodę ma w zasięgu pyszczka?
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Anno – napiszę trochę pokrętnie i nie wprost, ale na część tych pytań odpowiadam w kolejnym wpisie, krótkim i chyba troszkę ostrym, który pojawi się może już pierwszego, a najdalej po weekendzie 😀
PolubieniePolubione przez 1 osoba
To czekam 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
🙂 🙃
PolubieniePolubienie
Och, strach mnie przejął, co zrobiono temu biednemu chłopu i po co. Wyraźnie poszło w horror. Trzeba uważać co się pije i z kim przebywa. Taki morał.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Thanks for choosing to follow my blog! I really appreciate your support! Looking forward to reading more of your posts!
PolubieniePolubione przez 1 osoba